Korzystaj ze słońca póki czas. Zdjęcie: marcelo |
Lato jeszcze trwa, słońce na dobre u
nas zagościło i przypieka momentami dość solidnie. I choć do
kalendarzowej jesieni jeszcze dość daleko, powoli jednak czuć, że
piękne słoneczne dni tego lata odchodzą do przeszłości. Póki co
wszyscy jeszcze wystawiają uśmiechnięte twarze do słońca,
odsłaniają ciało na ile się da i wszystko było by dobrze gdyby
nie tak wmówiona nam mania ciągłego smarowania się kremami z
filtrem UV. Ponieważ jest to najlepszy okres by zapewnić swojemu
organizmowi jedną z ważniejszych substancji jaką jest witamina D.
Dlaczego określiłem ją jako jedną z
najważniejszych substancji w naszym ciele? Głównie dlatego, że
jej działanie nie ogranicza się do powszechnie uznawanego środka
wzmacniającego kości. Jej działanie jest znacznie szersze i ma
wpływ między innymi na: prawidłowe działania systemu
immunologicznego naszego organizmu, chroni nas przed chorobami
autoimmunologicznymi (np. artretyzm, toczeń, stwardnienie rozsiane)
oraz chorobami degeneratywnymi (np. próchnica, osteoporoza).
Witamina D ma również bardzo korzystny wpływ na układy nerwowy i
mięśniowy. Ma wpływ na wzrost masy mięśniowej i siły mięśni.
Odpowiedni jej poziom zmniejsza zapadalność na takie choroby jak:
rak piersi, jelita i prostaty oraz stwardnienie rozsiane. Natomiast
niedobór witaminy D prowadzi do bólów mięśniowych a nawet zaniku
mięśni.
Do odkrycia witaminy D doprowadziły
badania prowadzone początku XIX wieku, nad krzywicą dziecięcą,
która była rozpowszechniona w tamtych czasach w szczególności
miastach opanowanych rewolucją przemysłową. Odkryto wtedy, że
promieniowanie ultrafioletowe i olej z wątroby dorsza ma lecznicze
działanie na dzieci, dotknięte krzywicą. To właśnie polski
lekarz i uczony Jędrzej Śniadecki zaobserwował i opisał w 1822
roku, fakt że kąpiele słoneczne stanowią świetną metodę
leczenia krzywicy. Jednak dopiero na przełomie XIX i XX wieku, gdy
badania naukowe skupiły się na wykryciu substancji mającej główne
działanie przeciwkrzywicze w tranie, wyodrębniono tą substancję,
a dokonał tego dokonał w 1922 r. McCollum. Substancję tą nazwano
witaminą D.
Tak się składa, że na przestrzeni
wieków, matka natura troszkę obcesowo potraktowała nasz gatunek,
ponieważ tak się stało, że ze wszystkich niezbędnych do życia
witamin, jedynie w przypadku witaminy D, zachowaliśmy jako gatunek
umiejętność jej syntetyzowania. Produkuję ją nasza skóra,
jednak aby mogła tego dokonać, konieczne są promienie UV, a
dokładnie UVb.
O rozległych funkcjach tej witaminy
wspomniałem wyżej, jednak do najistotniejszych wciąż należą,
trzy bardzo istotne umiejętności. Po pierwsze umożliwia
przyswajanie wapnia do kości, który w przeciwnym razie zostałby
wydalony wraz z moczem. Po drugie wpływa ona na wchłanianie
fosforu, pierwiastka który jest konieczny do wzrostu i naprawy
uszkodzonych tkanek. Po trzecie, witamina D reguluje wydzielanie
insuliny oraz działa też na komórki szpiku kostnego produkujące
komórki obronne (monocyty), przez co podnosi odporność naszego
organizmu.
Jednak jak się okazuje w świetle
prowadzonych ostatnio badań, dotychczas upowszechniona wiedza na
temat właściwości witaminy D jest tylko czubkiem przysłowiowej
góry lodowej. Najlepiej obrazują to dwa poniższe filmy:
Prawdziwa historia witaminy D
Witamina D a tarczca
I wszystko było by w porządku z
witaminą D, gdyby nie jeden mały problem. Mianowicie mam na myśli,
kreowaną od kilkunastu lat wojnę z opalaniem się. Zewsząd
dochodzą nas głosy, że z jednej strony opalanie jest złe,
promieniowanie UVb niebezpieczne i jak to jest źle opalać się bez
kremu z filtrem przeciw promieniom UV. Aktualnie niemal każdy krem
(do rąk, twarzy, szyi itd) wyposażony jest w jakiś filtr
przeciwsłoneczny. Nagonka trwa a my posłusznie ciągle się
smarujemy, słońca unikamy, w przeświadczeniu, że przecież
chronimy naszą skórę. Dłużej młodo wyglądać będziemy! Tylko
co nam po młodym wyglądzie skoro zdrowia nam zabraknie?
Z drugiej strony niemal każdy lekarz
powie, że uzupełnianie w witaminy (w tym również w witaminę D)
jest zbyteczne. W efekcie tego, znaczna większość populacji,
również w Polsce cierpi na spore niedobory różnych witamin i
minerałów. I wcale mi nie zależy być od razu uwierzył mi na
słowo, że tak jest – najlepiej sam się zainteresuj i sprawdź na
sobie jak się czujesz obecnie a jak się będziesz czuł gdy
zaczniesz korzystać z dobrych jakościowo, naturalnych suplementów.
Wracając jednak do witaminy D. Jak
możemy przeczytać w artykule Katarzyny Hubicz, który ukazał się
w miesięczniku „Zdrowie”: „Już 10–20 minut na słońcu
zapewnia odpowiednią dawkę tej witaminy, wystarczającą, żeby
pokryć dzienne zapotrzebowanie w okresie od marca do września. W
pozostałych miesiącach, gdy dzieci rzadziej bawią się na dworze
(a nawet jeśli są na nim codziennie, to zwykle szczelnie
opatulone), do skóry dociera mniej promieni. Wówczas witaminę D
trzeba dostarczać wraz z pożywieniem. Ta zasada do niedawna
dotyczyła tylko niemowląt karmionych piersią – kobiece mleko nie
zawiera bowiem niemal wcale tej witaminy, dlatego takie maluchy muszą
aż do 2. roku życia dostawać ją dodatkowo. Od pewnego czasu
jednak pediatrzy zalecają, by witaminę D bądź produkty w nią
bogate podawać dzieciom i młodzieży aż do 18. roku życia.”
Podobnego zdania jest również dr
Cristiano Zarbini, który też bije na alarm w związku ze zbyt
dużymi niedoborami witaminy D. W jednym z jego z artykułów
znalazłem poniżej prezentowaną grafikę na temat zwiększenia
poziomu witaminy D w naszych organizmach.
Jak dużym i wciąż narastającym
problemem jest postępujące niedobory witaminy D w populacji niech
świadczy fakt, że wśród Amerykańskich dzieci, niemal 60 proc.
(czyli około 51 mln) ma niedobór witaminy D, a u 9 proc. (7,6 mln)
braki tej substancji są wręcz bardzo duże. Tymczasem American
Heart Association wydało raport, z którego dowiadujemy się, że
niedobór witaminy D u kobiet w okresie krótko przed menopauzą, aż
trzykrotnie zwiększa ryzyko nadciśnienia, które może wystąpić
15 lat później. A co gorsze zaledwie jedna czwarta Amerykanek ma
właściwy poziom witaminy D, podejrzewam, że Polki niewiele lepiej
by wypadły w takim zestawieniu .
Czas na kilka słów odnośnie
prawidłowego poziomu oraz możliwości przedawkowania tej witaminy.
Ujmę to w następujący sposób, z reguły przyjęło się, że
prawidłowy poziom witaminy D w organizmie wynosi 50-80 jednostek.
Oczywiście mowa tu o zdrowej osobie, bez jakichkolwiek problemów z
przyswajaniem czy syntetyzowaniem witaminy D, która w dodatku w
miarę często przebywa na słońcu. Tymczasem znalazłem w
internecie krótką informację na temat statystycznych badań,
przeprowadzonych w 2005 roku, w którym zbadano 420 młodych kobiet.
Okazało się, że 92% z nich ma poziom witaminy we krwi poniżej 20
jednostek - a więc bardzo, jeśli nie tragicznie niski.
Kolejna ważna jak sądzę informacja
to fakt, że w ciągu tylko 15 minut kontaktu naszej skóry ze
słońcem, wytwarza ona 10 000 jednostek witaminy D. Tymczasem
rekomendowane w RDA dzienne spożycie tej witaminy wynosi, „aż 400
jednostek na dobę”! Tak więc warto zdawać sobie sprawę z tego,
że rekomendowane dzienne spożycie witaminy wynosi zaledwie 4% tego,
ile nasz organizm produkuje tej witaminy w 15-20 minut kontaktu ze
słońcem. W dodatku 92% ludzi, i to z poza grupy największego
ryzyka, ma całkiem spore jej niedobory. Zrozum mnie dobrze, nie
namawiam do samodzielnego przyjmowania dużych dawek witaminy D bez
pomocy czy nadzoru specjalisty w tej dziedzinie, jednakże możliwość
samodzielnego przedawkowania witaminy D jest po prostu mało
prawdopodobne. Jednakże takie objawy jak: biegunka i nudności, ból
oczu i głowy, brak apetytu, wzmożone oddawanie moczu, łatwe
męczenie się, oraz świąd skóry, mogą świadczyć o potencjalnym
przedawkowaniu witaminy D.
Na koniec jeszcze kilka słów o tym
skąd wziąć odpowiednie ilości witaminy D w naszym organizmie.
Jednym z głównych źródeł są ryby morskie: łosoś, śledź,
sardynki, makrela. Najlepiej jak będą one gotowane, pieczone lub
duszone, ponieważ smażenie niszczy witaminę D. Niewielkie ilości
tej witaminy zawiera również mięso z kurczaka, jajka i produkty
mleczne (ale tych by raczej unikał). Natomiast wegetarianie powinni
korzystać z soi, która zawiera największą ilość roślinnej
witaminy D, szczególnie tofu i mleko sojowe ale unikałbym soi GMO.
Płatki owsiane pełnoziarniste również mogą dostarczyć dodatkową
dawkę witaminy D. Nie liczyłbym też na to że z pomocą
syntetycznej margaryny, wzbogaconej witaminą D, jakoś w znaczący
sposób podniosę poziom tej witaminy, równie dobrze można smarować
masłem, które też ją zawiera. A przynajmniej nie będziemy
cementować (zaklejać) naszych komórek sztucznie utwardzonym
tłuszczem roślinnym. Może kiedyś (jeśli będzie takie
zapotrzebowanie z Twojej strony) napiszę coś więcej na ten temat.
Jeśli zainteresował ciebie temat wspomożenia swojego organizmu naturalnymi suplementami i szukasz pomocy w dobraniu i nabyciu ich - napisz do mnie by uzyskać pomoc!
P.S. Czy wiesz, że wprowadzając kilka prosty zmian do swojego życia, unikniesz większości szalejących chorób cywilizacyjnych, poprawisz swoje samopoczucie oraz zdrowie by móc cieszyć się nim przez długie lata. Poznaj dwa pierwsze kroki! ZAPISZ SIĘ TERAZ by otrzymać darmowy fragment mojego e-booka pt.: "10 nawyków dla zdrowia, czyli jak cieszyć się dobrym zdrowiem wprowadzając kilka prostych zmian."
Drogi czytelniku, jeżeli podoba Ci się to co przeczytałeś, proszę poleć ten artykuł innym, wciskając poniższy przycisk - „Poleć To"
Jeżeli to, co tu przeczytałeś jest dla Ciebie cenne, wspomóż mnie darowizną, bym mógł nadal tworzyć ten blog dla Ciebie. Dziękuję!