Dzisiaj bardzo krótko i wyjątkowo o zupełnie innej tematyce. Zapewne drogi czytelniku dotarły już do Ciebie informacje związane z ACTA. Z racji tego, że treści zamieszczane na tym blogu należą do mało wygodnych, może okazać się iż cytując i pisząc na podstawie innych autorów stanę się piratem. Wprowadzenia ACTA doprowadzi do sytuacji w której wszystkie niewygodne głosy będą mogły być uciszone. Natomiast to co staram się tu pisać, często jest treścią wysoce nie wygodną w szczególności dla koncernów farmaceutycznych.
Świetnie ujął to Jacek Żakowski w artykule zamieszczonym na wyborczej.pl a napisał między innymi o procesie, który „genewskie Obserwatorium Finansów nazywa finansjalizacją, to postępująca zamiana relacji na transakcje. W przypadku ACTA chodzi o ugruntowanie w prawie międzynarodowym zamiany relacji twórcy i odbiorcy w transakcję dostawcy z nabywcą. Wedle logiki stosowanej w ACTA sensem twórczości przestaje być inspiracja, a staje się transakcja.
Od 30 lat finansjalizacja dewastuje kolejne sfery życia społecznego. Zamienia pacjenta w klienta, a lekarza w dostawcę usługi medycznej. Ucznia zamienia w nabywcę oferty edukacyjnej, nauczyciela czyni jej wykonawcą. Czytelnika czy widza przemienia w target reklamowy, wierzyciela w anonimowego posiadacza prawa do kredytu, które może w każdej chwili komukolwiek odstąpić, z adwokata czyni przedstawiciela prawnego, z dziennikarza - mediaworkera, z naukowca - dostawcę wiedzy lub innowacji itp. Istotą przestaje być treść relacji, a staje się wartość transakcji.
Wydawało się, że ta zamiana zwiększy efektywność. Kryzys pokazał, że zwiększa głównie liczbę i koszty transakcji. W większości dziedzin społeczna wartość od tego nie rośnie. A często maleje. W Ameryce, gdzie finansjalizacja zaszła najdalej, wydatki zdrowotne są najwyższe na świecie, a efekt jest dużo gorszy niż w wydających kilkakrotnie mniej krajach Europy.”
Dlatego z całą żarliwością przyłączam się do akcji i głośno nawołuję by ACTA trafiła jedynie ad acta.