poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Tłusty przekręt cz. 2


W poprzedniej części pokazałem, jak jednym prostym zabiegiem medyczno-marketigowo-medialnym, ogromne koncerny potrafią zapewnić sobie nie tylko duży rynek zbytu ale w dodatku ciągle powiększający się rynek zbytu. Dla przykładu w samych tylko Niemczech, gdzie wprowadzono całkowicie samowolne normy, dotyczące poziomu cholesterolu i jego dopuszczalnej granicy, zaowocowało sklasyfikowaniem ponad 8 milionów Niemców jako „chorych na cholesterol”. Między innymi, taką informację z sąsiedniego podwórka możemy znaleźć w książce doktora Mathiasa Ratha „Dlaczego zwierzęta nie dostają zawału serca, tylko my ludzie”


Podobną informację możemy znaleźć we wcześniej cytowanym artykule Witolda Jamrołowicza: „Cukrzyca, miażdzyca, nadciśnienie – jeźdźcy apokalipsy trzeciego tysiąclecia”: „Przeciętny dorosły człowiek zazwyczaj ma poziom cholesterolu całkowitego 220-250 mg/100 ml. Ustanowiono więc normę na 200 mg/100 ml, a w przypadku występowania chorób niedokrwiennych nawet, gdy pacjent ma poziom 180 mg/100 ml, nadal przepisuje się odpowiednie leki obniżające ten wskaźnik. Magiczną liczbę 200 tak pijarzy wbili wszystkim do głów, że obecnie spotykamy kobiety szczerze zaniepokojone swoim podwyższonym poziomem cholesterolu. Na pytanie, jak bardzo, pada odpowiedź: 205 mg/100 ml. Dwieście pięć jest powodem do troski! Tymczasem 20 lat temu (właśnie przed 20 laty) uznawano za normę poziom do 280 mg/100 ml. Ponadto młode kobiety są chronione przed miażdżycą przez estrogeny. A wreszcie, poziom cholesterolu nie ma bezpośredniego związku z chorobą. Można mieć 350 mg/100 ml i elastyczne naczynia, a można 160 mg/100 ml i przebyć zawał. Naczyniowcy, w przeciwieństwie do kardiologów, traktują badania cholesterolowe racjonalnie, bez histerii. Zapewne dlatego, że naocznie na swoim ekranie ultrasonografu widzą brak związku poziomu cholesterolu z miażdżycą, ale to już inna historia.

Dokładny związek (a raczej brak tego związku) między cholesterolem a chorobami układu krążeniowego tłumaczy w swojej książce doktor Mathias Rath. Na podstawie wyników swoich badań stwierdził, że cholesterol odgrywa tylko drugorzędną rolę w powstawaniu chorób serca. Tymczasem prawdziwą przyczyną tych chorób, jest niestabilność ścianek naczyń krwionośnych, a mówiąc prostszym językiem, pogarszająca się elastyczność naczyń. Jednakże dowody pogarszającego się stanu naczyń krwionośnych, która wynika z chronicznego niedoboru witamin jest całkowicie ignorowana i wyśmiewana przez przedstawicieli medycyny konwencjonalnej (z reguły opłacanych przez producentów preparatów mających rzekomy wpływ na leczenie tych chorób). Big Pharma woli ograniczać się do ciągłego leczenia symptomów, ponieważ na usunięciu tych chorób z pomocą naturalnych witamin nie da się zarobić. Koncerny tych witamin nie są wstanie opatentować a co za tym idzie zarabiać na nich. Na likwidacji tych chorób mogłyby jedynie stracić.

Tak, więc cały czas w sposób zupełnie niezauważalny wszystkie wysiłki Big Pharmy idą w kierunku wciągnięcia kolejnych osób w mechanizm nieustannego brania leków statynowych. Ze wszystkich stron napływają do nas wiadomości o zaletach dbania o niski cholesterol, lekarze w większości przypadków bardzo chętnie przepisuję wyżej wspomniane leki. Jednak rzadko kiedy możemy spotkać się z informacjami na temat szkodliwości tych leków. A przecież one są.
Źródło: http://nowadebata.pl/2011/11/08/statyny-medyczna-pomylka/

Bardzo obszernie Stephanie Seneff, biofizyk i inżynier z MIT w swoim artykule „To, jak naprawdę działają statyny, tłumaczy, dlaczego w rzeczywistości nie działają”, podaje kilka ciekawych informacji na temat tych leków. Pisze między innymi: „Metaanaliza siedmiu badań dotyczących statyn z udziałem w sumie 42. 848 pacjentów, obejmujących okres od 3 do 5 lat, wykazały 29% spadek ryzyka wystąpienia poważnego incydentu kardiologicznego. Jednak z uwagi na to, że pośród badanych ataki serca były rzadkością, w liczbach bezwzględnych wynik ten oznacza, że terapii statynami, trwającej 4.3 lata, należy poddać aż 60 pacjentów, aby uchronić jednego z nich przed pojedynczym atakiem serca. W tym samym czasie, wszyscy z nich doświadczą osłabienia fizycznego oraz umysłowego.” Co to oznacza? Ni mniej ni więcej, że tylko jednemu na 60 pacjentów przyjmujących „leki” statynowe w czymś one pomogą ale bezwzględnie wszyscy odczują efekty uboczne brania tych preparatów.

Leki statynowe są również odpowiedzialne za inne przypadłości i bardzo często są to poważne, szkodliwe reakcje organizmu. A należą do nich:
  • Zmiany osobowości / zaburzenia nastroju
  • Problemy z mięśniami, polineuropatia (uszkodzenia nerwów stóp i dłoni) oraz rabdomioliza (rozpad mięśni poprzecznie prążkowanych)
  • Zaburzenia funkcji seksualnych
  • Upośledzenie układu odpornościowego
  • Zaburzenia czynności wątroby lub trzustki, m.in. duży wzrost enzymów wątroby
  • Katarakta
  • Zwiększone ryzyko nowotworów
  • Upośledzenie działania układu immunologicznego
  • Poważne schorzenia zwyrodnieniowe mięśni (rozpad mięśni poprzecznie prążkowanych
  • Zaburzenia trzustki
  • Zaburzenia wątroby (ze względu na możliwy wzrost enzymów wątrobowych, należy kontrolować pacjentów pod kątem prawidłowego działania wątroby)
  • Ponadto, niekorzystne skutki uboczne zależą od przyjmowanej dawki, a ryzyko dla zdrowia może być uzależnione od kilku innych czynników tj. przyjmowanie innych leków (które mogą zwiększyć skuteczność statyn), syndrom metaboliczny oraz schorzenia tarczycy.
  • Przyjmując statyny musisz przyjmować CoQ10


Drogi czytelniku, jeżeli podoba Ci się to co czytasz, proszę poleć ten artykuł innym, wciskając poniższy przycisk - „Poleć To"

Do powyższych komplikacji należy jeszcze dodać jedną, równie istotną o której mówi w swoim wywiadzie dr Duane Graveline przeprowadzonym przez dr Mercola, w lutym ubiegłego roku. Dr Graveline miał okazję osobiście odczuć negatywne efekty działania statyn.

Jego historia przedstawia się następująco: „Dr Graveline jako były astronauta co roku przechodził badania lekarskie w Johnson Space Center w Houston. W 1999 roku poziom jego cholesterolu wyniósł 280 i przepisano mu lek Lipitor.
Kiedy zasugerowali, abym przyjmował Lipitor (10mg) zgodziłem się, ponieważ nie miałem powodu, aby martwić się o statyny,” mówi dr Graveline, „Stosowałem go przez ok. rok zanim przeszedłem na emeryturę.” Jednak szybko okazało się, że coś jest nie tak i to było coś poważnego. „Sześć tygodni później pojawiły się pierwsze objawy przejściowej amnezji globalnej,” podaje dr Graveline. „Jest to nietypowa forma amnezji w której nagle pojawia się zaburzenie tworzenia nowej pamięci i komunikacji. Nie wynika to z niemożności mówienia, ale zaburzeń pamięci (nie pamiętasz ostatniej sylaby wypowiedzianego przez kogoś słowa). Ponadto dochodzi do wstecznej utraty pamięci, czasem obejmującej kilkadziesiąt lat w wstecz.”

Jego świadomość powróciła 6 godzin później w gabinecie neurologa, który zdiagnozował jego chorobę: przejściowa amnezja globalna. Przestał przyjmować Lipitor, choć lekarze zapewniali go, że lek ten jest bezpieczny, a jego choroba to tylko zbieg okoliczności. Nawroty choroby nie pojawiły się w ciągu tego roku, ale poziom jego cholesterolu nadal wynosił ok. 280 podczas badań lekarskich. Ponownie sugerowano, aby przyjmował Lipitor i uległ tym namowom.

Przyznaję, że martwiłem się, ale w międzyczasie rozmawiałem z prawie 30 lekarzami i paroma farmakologami,” mówi dr Graveline. „Wszyscy przyznali, że ‘statyny nie mają takiego wpływu’. Dlatego znowu zacząłem przyjmować statyny, ale tym razem tylko 5mg. … osiem tygodni później wystąpił mój drugi i najgorszy atak choroby. Byłem wtedy 13-letnim chłopcem przez 12 godzin…Kiedy wróciłem do siebie, byłem już pewien, że coś jest nie tak ze statynami.

Cały dowcip polega na tym, że na przestrzeni lat, ciągle pojawiają się w renomowanych czasopismach medycznych informacje o zupełnym braku wpływu leków statynowych na zmniejszenie śmiertelności wśród osób cierpiących z powodu chorób serca. Posłużę się w tym miejscu kilkoma cytatami zaczerpniętymi z artykułu Dr Petera Dingle, który ukazał się w numerze Nexususa ze stycznie 2011 roku.

  • International Journal of Clinical Pharmacology and Therapeutics z 2003 roku: „Podstawowy środek zapobiegawczy w postaci statyun zapewnia jedynie niewielki, niemal nieistotne, zmniejszenie zachorowalności/śmiertelności z powodu choroby sercowo-naczyniowej.”
  • Annals of Interrnal Medicine z 2006 roku: „Obecne dane kliniczne nie świadczą o tym, iż miareczkowa terapia lipidowa stosowana w celu uzyskania założonego niskiego poziomu LDL (tak zwanego „złego” cholesterolu) (przy pomocy statyn) jest korzystna i bezpieczna.”
  • Terapeutics Letter z 2003 roku: „Nie wykazano, aby statyny w głównych próbach zapobiegawczych miały korzystny wpływ na ogólny stan zdrowia.”

Najlepsze z tego, jest to, że ostanie cytowane stwierdzenie pochodzi od niezależnych naukowców, którzy swoją analizę zrobili na zamówienie Ministerstwa Zdrowia Kolumbii Brytyjskiej w Kanadzie, które w dodatku zostało oficjalnie ogłoszone. I nic więcej z tego nie wynika - wnioski i efekty tych badań zostały całkowicie zignorowane przez społeczność lekarską. No cóż wystarczy odpowiednio wyuczony przedstawiciel, który odpowiednio zaprezentuje korzyści (chyba dla lekarzy) stosowania odpowiedniego leku, by napędzać odpowiednio cały rynek zbytu.

W innym artykule stworzonym przez Fundacje Weston Price pt: „Cholesterol - fakty i mity”, można znaleźć przyczyny tak negatywnego oddziaływania statyn na ludzki organizm. Większość znanych leków obniżających poziom cholesterolu działają poprzez zablokowanie enzymu, który odpowiada za powstanie cholesterolu w wątrobie (tzw. enzym HMG-CoA). W dodatku leki te bezpośrednio wpływają na zmniejszenie wytwarzania koenzymu Q10 w naszym organizmie. Jak ważny jest ten koenzym niech świadczy informacja, że jest on obecny we wszystkich komórkach organizmu ludzkiego odpowiedzialnych za produkcję energii. Największe stężenie naturalnego koenzymu Q10 znajduje się w sercu, wątrobie i nerkach ze względu na wysokie zapotrzebowanie na energię. Organy te nie są w stanie prawidłowo funkcjonować bez tego ważnego enzymu.

Na koniec tej części dodam, że szczytem całego przekrętu promowania nisko tłuszczowej diety (która praktycznie ma znikomy wpływ na poziom cholesterolu) oraz zalecanie nam leków statynowych (głównie one powodują niższy jego poziom) uzyskujemy jedynie efekt niższego cholesterolu, poprzez blokowanie prawidłowej pracy wątroby. W dodatku efekt ten wcale nie jest dla nas korzystny, ponieważ wbrew temu co się nam wmawia pozbawiamy się jednej z najważniejszych substancji w naszym organizmie. A na dokładkę zaburzamy w naszym organizmie wytwarzanie bardzo istotnego koenzymu, którego niedobory w konsekwencji prowadzą do niewydolności serca! Zaraz, zaraz przecież teoria lipidowa została stworzona by uchronić nas przed chorobami serca! No właśnie, tylko że prawda jest dokładnie odwrotna.

P.S. Dla wszystkich, których interesuje temat profilaktyki zdrowia przygotowałem prezent. Każda osoba, która polubi tego bloga i zapisze się na listę, korzystając z poniższego formularza, otrzyma w najbliższych dniach darmowy fragment mojego e-booka pt.: "10 nawyków dla zdrowia, czyli jak cieszyć się dobrym zdrowiem zmieniając kilka prostych rzeczy."


Zgadzam się z Polityką Prywatności

Pozostałe części Tłustego przekrętu znajdują się tutaj: Część 1Część 3, Część 4 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...