sobota, 10 września 2011

Jedyna taka reklama.

Dawno, dawno temu … szkoda, że to nie bajka. Kiedyś, gdy dość często zdarzało mi się oglądać telewizję, nieodzowną tego częścią było również oglądanie reklam. Zapewne jak każdy z nas „uwielbiałem” je „bardzo”, ponieważ dzięki temu mogłem swobodnie pójść zrobić sobie coś do picia czy ewentualnie skorzystać z toalety. I to była i jest jedyna zaleta ciągle powtarzających się reklam. Jednakże jest taka jedna reklama, która wprawiła mnie w miłe zaskoczenie. A to, dlatego że przynajmniej w znacznej części mówiła prawdę. Tak, tak – jest taka reklama. Mówi ona o tym, że 70% naszej odporności bierze się z naszego brzucha. Jak pierwszy raz obejrzałem tą reklamę to byłem naprawdę pod wrażeniem, przynajmniej częściowym. Bo i prawda w niej zawarta była częściowa. O co mi właściwie chodzi. A wiec, faktycznie 70 % a moim zdaniem nawet więcej naszej odporności pochodzi z naszego brzucha. A to, dlatego że w naszych jelitach powinno się znajdować od 2 do około 5 kilogramów pożytecznych szczepów bakterii. To właśnie te bakterie w głównym stopniu zapewniają nam odporność.
Jednak sytuacja codzienności wygląda z goła inaczej. Wystarczy tylko jedna porcja, jakiegokolwiek antybiotyku by można pożegnać się z pożytecznymi a wręcz niezbędnymi dla prawidłowego funkcjonowania naszych jelit bakteriami. Jest tak, ponieważ spektrum działania antybiotyków jest szerokie a ich „inteligencja znikoma” tak, więc póki co nie potrafią rozpoznać, które bakterie mają być zniszczone a które nie. A teraz proste pytanie - jak wiele osób potrafimy wskazać z naszego otoczenia, które nigdy nie dostały żadnego antybiotyku? No i tutaj właśnie jest pogrzebany, przysłowiowy pies. Kiedyś regułą było zapisywania tak zwanych leków osłonowych, teraz coraz częściej wraca się do tej praktyki, jest to jednak rzadkie postępowanie. Problem, który w zasadzie nagłaśniany jest tylko i wyłącznie w postaci spotu reklamowego, mającego nakłonić nas do nabycia actimela, jest powszechny a w dodatku mało znany. Zapewne każdy z nas zgodzi się, że matka natura nie lubi pustki. Dokładnie tak właśnie jest i w tym przypadku. Z reguły w miejsce bakterii jelitowo trawiennych, które są zabijane za pomocą między innymi antybiotyków, pojawiają się wszelkiej maści grzyby. Dodatkowo dokładanie jakże powszechnego glutenu pszenicznego (o którym TUTAJ pisałem), powoduje powstawanie tak zwanego rozszczelnienia jelit.

Często długo okresowe rozszczelnienie może prowadzić między innymi do schorzenia zwanego zespołem jelita drażliwego. Schorzenie to, dotyczy głównie okrężnicy i jelita grubego, części układu trawiennego, w której gromadzony jest stolec. Jak sama nazwa wskazuje, w przypadku zespołu jelita drażliwego nie mamy do czynienia z jedną chorobą, lecz raczej z zespołem objawów w przypadku, których moim zdaniem główną przyczyną jest przysłowiowy „bałagan” w jelitach. Najczęstsze objawy to: bóle brzucha, wrażenie przelewania się po posiłkach, ciążenie na jelitach, zaparcia lub biegunka. Regularne w dostarczanie glutenu, najbardziej drażniącego czynnika alergennego na świecie, powoduje ciągłe podrażnianie zarówno śluzówki jelit jak i zbędne włącznie w stan alarmu całego układu odpornościowego. Innym czynnikiem prowadzącym do tych problemów jest zły nawyk, w postaci nagminnego picia w trakcie i po posiłkach. Badania pokazują, że na IBS (jak często nazywamy zespół jelita drażliwego) cierpi minimum, około 20% populacji, natomiast spora część populacji posiada sporadyczne i pojedyncze objawy IBS, przez co nawet nie zdaje sobie sprawy, że ma do czynienia z tym schorzeniem. Jednym z najprostszych domowych sposobów na sprawdzenie stanu naszych jelit jest wykonanie tak zwanej próby buraczanej. Wystarczy zjeść około 300 g. dowolnie przyrządzonego buraka ćwikłowego, jako osobną część posiłku, a następnie po około godzinie, przy pierwszym oddawaniu moczu zaobserwować, jaki jest jego kolor. 



Jeżeli kolor nadal pozostaje jasno żółty, wszystko jest OK. Jednakże najczęściej jest tak, że kolor jest między odcieniem różowego przez czerwony aż do brunatnego. Każde odbarwienie moczu wskazuje z dużym prawdopodobieństwem na nieszczelność śluzówki jelit. Dlaczego jest to tak ważne? Mówiąc obrazowo, jeżeli przez błonę śluzową jelit do krwioobiegu jest w stanie przeniknąć barwnik buraka to również inne, mniej smakowite niedotrawione cząsteczki pokarmu też się przedostają. Z całą pewnością można powiedzieć, że nieszczelne jelita dają efekt spadku odporności. Zdaję sobie sprawę, że zaraz mogą posypać się opinie, że powyższej metody do naukowych zaliczyć nie można, że zabarwiony mocz to zupełnie normalny objaw po zjedzeniu buraków. Może i zgoda, jednak ja widzę ewidentną różnicę w stanie zdrowia mojej rodziny teraz w porównaniu do czasów przed zrobieniem „porządku” z jelitami. Więc może i kolorowy mocz to jest powszechne zjawisko, ale moim zdaniem nie koniecznie normalne. Przecież sto lat temu w chirurgii amputowanie kończyn w kilka minut bez znieczulenia też było całkowicie powszechne – prawda? Ale czy dobre dla pacjenta?

Wracając z powrotem do kwestii nieszczelnych jelit. W takiej sytuacji nasz układ immunologiczny cały czas funkcjonuje w stanie „alarmu” i zamiast zajmować się tym, czym powinien czyli wirusami lub bakteriami, musi bez przerwy namierzać cząsteczki pokarmu, które przez nieszczelne jelita dostają się do krwioobiegu. Następnie otacza je tworząc kompleksy immunologiczne a na koniec kompleksy te upycha w rozmaitych miejscach, najczęściej do stawów.

Pani doktor Ewa Dąbrowska mówi o tym w sposób bardziej naukowy następująco: „U niektórych chorych, szczególnie z chorobami z zakresu immunologii, endokrynologii, neurologii oraz gastroenterologii niektóre, niestrawione do reszty białka pokarmowe mogą przedostawać się przez nieszczelne bariery jelitowe (tzw. przeciekające jelita) do krwi, gdzie pobudzają produkcję przeciwciał (klasy IgG). Są to tzw. nietolerancje pokarmowe. …
… W przypadku podobieństwa tych niestrawionych białek pokarmowych do własnych białek organizmu, może dojść do autoagresji, czyli niszczenia na drodze przeciwciał własnych tkanek np. tarczycy (choroba Hashimoto), wątroby (autoagresyjne zapalenie wątroby), stawów (reumatoidalny gościec), mięśni itp. Identyfikacja i wykluczenie z diety tych nietolerowanych pokarmów stało się w naszym doświadczeniu przełomowym momentem w leczeniu wielu przewlekłych, a nawet nieuleczalnych chorób."

Powstaje pytanie - co można z tym zrobić? Osobiście znam i stosowałem w przypadku swoim i mojej rodziny metodę polegającą na dokarmieniu komórkowym. Tak, więc chcąc zrobić porządek z jelitami bezwzględnie trzeba pozbyć się z jadłospisu glutenu (czyli pa, pa biały chlebek i mąka pszenne), warto nauczyć się pić przed posiłkami oraz zacząć jeść potrawy z większą zawartością enzymów trawiennych. Dodatkowo zaczęliśmy stosować przede wszystkim preparat dobrej jakości błonnika, naturalną witaminę C, wyciąg z czosnku oraz co bardzo ważne, preparat dobrej flory bakteryjnej. Osobiście w domu stosuję preparaty marki Nutrilite, ponieważ mam je sprawdzone i uważam tą firmę za najbardziej godną zaufania w kwestii jakości oferowanych suplementów.

A wracając na koniec do wspomnianej na wstępie reklamy. Dostałem kiedyś na maila informację o szkodliwości actimela. Szczerze mówiąc na pierwszy rzut oka informacja wyglądała na całkiem rzetelną i przekonywującą. Dlatego początkowo chciałem wykorzystać w tym poście jej treść i zawarte w niej informacje. Ale postanowiłem trochę ją zweryfikować, oczywiście z pomocą Internetu.

Jakiś czas temu od osoby, którą bardzo cenię usłyszałem takie porównanie. Internet jest jak piękna wielopoziomowa willa, z przepięknymi wykończeniami. Możesz cały dzień chodzić i podziwiać jak pięknie została wykonana, ale czasami jak jesteś „zbyt dociekliwy” równie dobrze możesz trafić swoim nosem na otwór rury kanalizacyjnej. I właśnie coś takiego mi się przytrafiło przy okazji weryfikacji wiadomości o actimelu. Nie jestem ani naukowcem ani biologiem, więc trudno jest mi definitywnie rozstrzygnąć, co jest prawdą a co nie. Dlatego podam ją w takiej formie, w jakiej ja ją dostałem a na koniec zamieszczę kilka słów swojego komentarza.

„ACTIMEL dostarcza organizmowi bakterię zwaną L.CASEI. Ta substancja jest wytwarzana w naturalny sposób przez 98% organizmów, lecz kiedy dostarcza się jej dodatkowo przez dłuższy czas, organizm przestaje ją produkować i stopniowo zapomina, co musi robić i jak robić, przede wszystkim u osobników poniżej 14 lat.
W rzeczywistości (actimel) pojawił się jako lek dla tych niewielu ludzi, którzy nie wytwarzają tej bakterii, ale ilość tych osób okazała się tak niewielka, że lek ten okazał się nieopłacalny. By go zrobić opłacalnym sprzedano jego patent firmom żywnościowym.
Departament Zdrowia zobowiązał ACTIMEL (firmę produkującą) do zaznaczenia w swoich reklamach, że produktu tego nie należy spożywać przez dłuższe okresy i firma ta dopełniła tego obowiązku, ale w formie tak zakamuflowanej, że żaden z konsumentów nie zauważy tego ostrzeżenia. (W każdym kraju wykorzystuje się inne kuczki językowe...przypisek mój)
Jeśli któraś matka decyduje się na uzupełnienie diety żywnościowej swojego dziecka ACTIMELEM, nie zauważy żadnego ostrzeżenia o niestosowności jego użycia i nie dowie się, że może powodować poważną krzywdę w przyszłości, spowodowaną manipulacjami reklamowymi, aby powiększyć zyski producentów.”

Mój komentarz. Na pewno sporym przeinaczeniem (chyba, że to jakiś niefortunny skrót myślowy) jest stwierdzenie: „ta substancja jest wytwarzana” w odniesieniu do bakterii. One w organizmie się zasiedlają i tam są a organizm co najwyżej może umieć podtrzymywać ich populację przy życiu a nie „wytwarzać”. Jednakże zgadzam się w pełni ze stwierdzeniem o możliwym efekcie „stopniowego zapominania” jak podtrzymywać tą florę przy życiu w momencie ciągłego jej napływu z zewnątrz. Przecież na większości preparatów dostępnych w aptece z florą bakteryjną jest podana informacja by stosować je 7 do 10 dni, ewentualnie po przerwie powtórzyć terapię. Tak, więc podawanie actimela dłużej niż 14 dni faktycznie może skończyć się „zapomnieniem” i wiecznym skazaniem się na actimel. Na koniec tej kwestii i szukania informacji na ten temat zawsze warto zadać sobie pytanie: kto korzysta na rozpowszechnianiu takich czy innych informacji?

Na sam koniec tego postu pozwolę sobie zaprezentować jeszcze kilka słów ogólnie o współczesnej medycynie i reklamach z nią związanych. W tym celu posłużę się słowami lekarza i autora książek Andrzeja Janusa: „Analizując sposób leczenia większości chorób, doszedłem do smutnego wniosku, że nie leczy się przyczyn ich wystąpienia ale ich objawy i/lub następstwa. Reklamy w środkach masowego przekazu nakłaniają ludzi do leczenia objawów bólu głowy, gorączki, bólu stawów, niestrawności, objawów związanych z przekwitaniem, czyli - powszechnej i masowej konsumpcji niebezpiecznych dla zdrowia preparatów chemicznych. Większość z nich jest dostępna w aptekach bez recepty i nikogo nie interesują następstwa ich spożywania. Przewlekła kumulacja w organizmie tych specyfików, osłabi w końcu nasz system odpornościowy. Wcześniej czy później, stanie się to przyczyną przewlekłych chorób określanych jako cywilizacyjnych i kolejnych wizyty u lekarzy. Przepisywany jest następny zestaw leków likwidujący poprzednie objawy i następny tych poprzednich, i tak dalej, i dalej...
W miarę "postępów'' w leczeniu wzrasta ilość i nasilenie pojawiających się negatywnych objawów, określanych jako kolejne choroby. Byłem tego nieświadomy podczas swojej całej kariery zawodowej, lekarza medycyny akademickiej.”

Cóż, czytając powyższą wypowiedź można odnieść wrażenie, że nie matu już nic do dodania. Powiem tylko, że im prędzej zdamy sobie sprawę z takiego stanu rzeczy, tym lepiej. Zadbajmy o siebie za wczasu - wtedy gdy jeszcze możemy powstrzymać ten proces. I na koniec, czytelniku jeżeli nie masz dostępu do suplementów od NUTRILITE, to napisz do mnie w tej sprawie, korzystając z tego formularza kontaktowego

P.S. Dla wszystkich, których interesuje temat profilaktyki zdrowia przygotowałem prezent. Każda osoba, która polubi tego bloga i zapisze się na listę, korzystając z poniższego formularza, otrzyma w najbliższych dniach darmowy fragment mojego e-booka pt.: "10 nawyków dla zdrowia, czyli jak cieszyć się dobrym zdrowiem zmieniając kilka prostych rzeczy."


Zgadzam się z Polityką Prywatności

Drogi czytelniku, jeżeli podoba Ci się to co przeczytałeś, proszę poleć ten artykuł innym, wciskając poniższy przycisk - „Poleć To"
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...