Poruszony w zeszłym tygodniu temat
nowelizacji ustawy o zapobieganiu chorobom zakaźnym, nadal jest
aktualny. Tym razem, ponownie cała nadzieja spoczywa w rękach
prezydenta, który ma czas na zawetowanie tej nowelizacji do 3
sierpnia. Jak się okazuje, cała ustawa została wręcz przepchnięta
przez sejm i senat a znaczna większość posłów i senatorów nawet
nie wie za czym głosowali. Bo i po co? W końcu są tam z zupełnie
innego powodu niż mogło by się zdawać nam obywatelom i wyborcom.
A przynajmniej ja mam takie odczucie jak słyszę takie wypowiedzi
jak ta sławetna Bolesława Piechy.
Ale dziś nie o tej wypowiedzi
przeczytasz. Dziś, za pośrednią zgodą autora dr Jerzego
Jaśkowskiego, chciałbym abyś zapoznał się z uwagami do sejmowego
wystąpienia z-cy Głównego Inspektora Sanitarnego pana Marka
Posobkiewicza. Dlaczego ten temat postanowiłem dziś nagłośnić?
Głównie z tego powodu, że w przypadku wypowiedzi zastępcy GIS,
bardzo jaskrawo widać jak łatwo można manipulować słowem i
sensem z nich płynącym, co bardzo dobrze obrazuje komentarz dr
Jaśkowskiego. Czytając całe wystąpienie z-cy GIS (link do niego
znajdziesz na końcu artykułu) mam nie przeparte wrażenie, że
spora część urzędników żyje w świecie totalnie oderwanym od
rzeczywistości, a w dodatku z pobudek czysto ekonomicznych, gotowi
są zrobić niemal wszystko.
W takiej sytuacji tym bardziej
przemawia do mnie pomysł by we wspomnianej nowelizacji ustawy,
znalazł się zapis, mówiący o tym, że w sytuacji ogłoszenia
przymusowego szczepienia całego narodu, pierwszą grupą obowiązkowo
szczepioną był cały personel medyczny. Osobiście dołożyłbym do
tej grupy również całą naszą władzę a w szczególności
wszystkich urzędników inspekcji sanitarnej. Przecież ci ludzie są
bardzo ważni dla narodu i to oni jako pierwsi powinni się
zabezpieczyć, by móc swobodnie wypełniać obowiązki do których
są powołani. Ciekawe, że w Kanadzie gdzie taki zapis został
zaproponowany, podniosła się w środowisku medycznym taka wrzawa,
że w konsekwencji projekt powszechnego szczepienia wszystkich
obywateli po prostu upadł.
Zapraszam Cię teraz do zapoznania się
z listem otwartym dr Jerzego Jaśkowskiego, które jest odpowiedzią
do sejmowego wystąpienia z-cy Głównego Inspektora Sanitarnego pana
Marka Posobkiewicza.: „Ze względów porządkowych uwagi zostają
ponumerowane zgodnie z akapitami wystąpienia podkreślonymi tłustym
drukiem.
1. Pan lek. med. Marek Posobkiewicz
rozpoczyna wystąpienie od cytatu art. 68 Konstytucji
Rzeczypospolitej. Ale jest to chyba przypadkowo wybrany numer,
ponieważ akurat art. 68 Konstytucji mówi zupełnie, co innego
aniżeli usiłuje interpretować mówca.
Cyt.: „art. 68
1. Każdy ma prawo do ochrony
zdrowia
2. Obywatelom, niezależnie od ich
sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do
świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych.
Warunki i zakres świadczeń określa ustawa.
3. Władze publiczne są obowiązane
do zapewnienia szczególnej opieki zdrowotnej dzieciom, kobietom
ciężarnym, osobom niepełnosprawnym i osobom w podeszłym wieku.
4. Władze publiczne są obowiązane
do zwalczania chorób epidemicznych i zapobieganie negatywnym dla
zdrowia skutkom degradacji środowiska.”
Wyraźnie widać, że w artykule tym
nie ma mowy o żadnym przymusie leczenia, nawet nie ma mowy o
szczepieniach. Jak do tej pory nie ustalono, czy szczepionka jest
lekiem czy tylko profilaktyką. Jeżeli lekiem to, na co? Jeżeli
profilaktyką to, na jakiej zasadzie skoro obecnie wiadomo, że
chorują głównie ludzie szczepieni, Przykład : Większość
chorujących na koklusz, to były dzieci, które otrzymały pełną
dawkę szczepienia rzekomo zapobiegającego chorobie. Podobnie na
grypę chorowało 58% szczepionych. Liczby są jednoznaczne.
Czy w dobie permanentnego braku
pieniędzy np. na leczenie dzieci z nowotworami, jest celowym
wyrzucanie pieniędzy na wątpliwą i nie udowodnioną naukowo
profilaktykę? Trzeba pamiętać, że jest to ok. 320 milionów
złotych/ rocznie, a generalnie z zakupami prywatnymi jest to rynek
przekraczający ok 2 miliardów złotych/rocznie. czyli więcej
aniżeli afera FOZZ
Już obecnie wiadomo, że leki
refundowane to wydatki rzędu ok. 8 miliardów a nie refundowane to
ponad 17 miliardów. Czyli można jednoznacznie stwierdzić, że
podpunkt ten nie jest stosowany w praktyce, ponieważ społeczeństwo
musi pokrywać dwa razy więcej na leki aniżeli państwo. Podobnie
wygląda sprawa dostępu do badań specjalistycznych, wyczekiwanie na
operacje ortopedyczne czy też okulistyczne. NFZ podaje, że kolejki
są spowodowane brakiem pieniędzy. Innymi słowy pytanie, na które
Sejm nie odpowiedział brzmi: czy wydawać należy kilkaset
milionów złotych na wątpliwej, jakości profilaktykę, o ile to
jest profilaktyka, czy też leczyć to, co potrafimy?
Gdyby Ministerstwu i GIS chodziło o
dobro dzieci to wprowadziłoby ponownie podawanie witaminy D w
szkołach. Jak wiadomo do 1971 roku wszystkie dzieci w szkołach
podstawowych otrzymywały witaminę D, co miało swoje uzasadnienie
naukowe i medyczne. Z niepodanych do publicznej wiadomości powodów
praktyka ta została zaniechana. Jednocześnie wiadomo, że ŻADNEJ
ZMIANY OSI ZIEMI, POWODUJĄCEJ ZWIĘKSZENIE NAPROMIENIOWANIA
SŁONECZNEGO NIE ZANOTOWANO. Tak więc, gdyby wymienionym instytucjom
zależało na zdrowiu dzieci to wprowadziłyby podawanie witaminy D z
powrotem do szkół. Szczególnie w sytuacji kiedy wiadomo, że
podawanie jej jest lepszym środkiem zapobiegającym zachorowaniom
aniżeli szczepienie. I dodatkowo nie powoduje powikłań niekiedy
bardzo kosztownych w leczeniu. Nasze badania wykazały, że u dzieci
występuje powszechny znaczny niedobór tej witaminy.
Punkt 4 artykułu 68 Konstytucji mówi
też wyraźnie, że państwo ma zapobiegać negatywnym skutkom
wpływu środowiska na zdrowie - a generalnie tego nie robi. Np. w
województwie pomorskim w okresie ostatnich 20 lat zanotowano wzrost
zachorowań na nowotwory z ok. 3 000 do 17 000 przypadków rocznie.
Województwo przoduje także we wzroście zachorowań na cukrzycę
wśród młodocianych. Pomimo udowodnienia, że źródłem skażenia
jest jeden zakład GZNF Główny Inspektor Sanitarny przez 20 lat nic
w tej sprawie nie zrobił.
Tak więc, jak to wyraźnie wynika z
przytoczonych przykładów artykuł 68 Konstytucji, przytoczony
przez Inspektora nie jest za bardzo przestrzegany. Zdziwienie, więc
budzi powoływanie się na niego w tak wątpliwym przypadku. Pan Z-ca
GIS zupełnie dowolnie go sobie interpretuje.
2. Twierdzenie, jakoby szczepiono
osoby zdrowe, aby nie chorowały jest bezpodstawne. Udowadniają
to statystyki wszystkich krajów prowadzących obserwacje powikłań.
Być może to powoduje, że od 1964 roku tj. od ustawy zobowiązującej
GIS do notowania wszelkich powikłań do dnia dzisiejszego ustawa ta
jest nie realizowana. Gdyby była, to Pan Marek Posobkiewicz
wiedziałby, że np. epidemia Polio w 1974 roku wystąpiła właśnie
wśród dzieci szczepionych. Wiedziałby także, że inna epidemia na
Rzeszowszczyźnie w latach 1992/3 także była wśród dzieci
szczepionych. Czyli: dziecko zdrowe, po szczepieniu, stało się
chore. Podobnie wiadomo, że grypa występuje u ponad 57%
szczepionych i przebieg jej u szczepionych jest poważniejszy.
3. Wyszczepialność. Zupełnie
nie do przyjęcia jest informacja, jakoby wyszczepialność na
poziomie 90% wpływała na cokolwiek w naszym kraju. Pan Inspektor
powinien wiedzieć, że szczepienie dzieci daje ewentualną odporność
na kilka lat, czyli innymi słowy po 20 roku życia większość
ludzi jest nieodporna. Jak każdy może się przekonać, wcale nie
widać większej ilości chorób dziecięcych wśród dorosłych.
Po drugie każdy wie, że są kraje
gdzie tzw. wyszczepialność jest na poziomie ok 60 % i nie ma tam
żadnych epidemii. Po trzecie, dorośli, jeżeli byli szczepieni, a
zachorują na choroby dziecięce to przebieg tych chorób jest o
wiele poważniejszy aniżeli przechorowanie tej samej choroby w wieku
dziecięcym.
4. Pan lek. med. M. Posobkiewicz
twierdzi, że nasze przepisy dotyczące szczepień są spójne z
przepisami UE. Jest to niestety jego prywatne zdanie. Jak
wiadomo, w Niemczech, w Wielkiej Brytanii nie ma przymusu szczepień,
a zupełnie niemożliwe jest stosowanie przymusu fizycznego. Jak też
powszechnie wiadomo, żadnej epidemii w tych krajach nie było. Poza
tym, jak zapewne wie, inna jest definicja choroby zakaźnej we
wszystkich krajach Unii. Polska definicja choroby zakaźnej jest
kuriozalna i uniemożliwia porównanie stanu sanitarnego w Polsce z
innymi krajami Unii. Może o to chodziło?
5 Sprawa przymusu. Pan Z-ca GIS
twierdzi, że obowiązek szczepień nie jest przymusem, A czym jest?
Nie mówiąc o tym, że pieniądze bierze GIS, a powikłania musi
pokrywać rodzina z własnej kieszeni. Do dnia dzisiejszego Rząd nie
opracował systemu odszkodowań poszczepiennych obowiązującego w
innych krajach.
Bardzo zabawne jest twierdzenie, że do
każdego szczepienia musi być kwalifikacja. Jeżeli szczepienie jest
obowiązkowe i powszechne to, jakie są kryteria kwalifikacji?
Kwalifikacja jest tylko wtedy, kiedy lekarz podejmuje decyzje
indywidualnie, czyli nie ma obowiązku i przymusu prawnego. Jeżeli
jest przymus prawny ścigany dodatkowo sankcjami sądowymi, to gdzie
są tutaj kwalifikacje?
6. Pan lek. med. Marek Posobkiewicza
nie udzielił odpowiedzi na pytanie dotyczące odpowiedzialności za
powikłania poszczepienne. Najpierw opowiadał o tym, kto
podejmuje decyzję a potem, że w przypadku powikłania odsyła się
sprawę do PZH. Po pierwsze, lekarz nie ma żadnego wpływu na
podawaną szczepionkę, ponieważ jest ona kupowana centralnie, bez
podania jakiejkolwiek podstawy medycznej i naukowej, dlaczego została
zakupiona ta a nie inna, tej a nie innej firmy. Zakupu dokonuje
bliżej niesprecyzowana grupa ludzi dobierana na zasadzie
niewiadomego mianownika, przykładem pierwszym z brzegu był zakup
szczepionek koreańskich. Jak prasa podała w 1996 r. - za laptopa
dla p. ministra. Ten fakt nigdy nie został sprostowany przez
ministerstwo.
Po drugie PZH jest właśnie instytucją
kwalifikującą szczepionki i handlującą nimi. Jak więc
instytucja kontrolna ma prowadzić handel i następnie sama siebie
kontrolować? Rezultat jest z góry wiadomym dla wszystkich, z
wyjątkiem Inspektora sanitarnego. Dowodem na bezsens takiego
schematu była powódź w 1997 roku. Sanepidy masowo stosowały
szczepienia, kiedy każdy, jako tako zorientowany wiedział, że
przeciwciała powstaną za parę tygodni jak już powódź minie.
Natomiast bezpośrednio po szczepieniu organizm jest osłabiony i
łatwo o dodatkowe zakażenie. Tak więc szczepienie w momencie
powodzi było nie tylko bezsensowne ale i szkodliwe.
7. Kary za nie szczepienia. Po
pierwsze: do tej pory, brak podstaw prawnych, do karania rodziców
nie chcących szczepić swoich dzieci. Po drugie: pan lek. med. Marek
Posobkiewicz nie podał ile procesów sądowych przegrały sanepidy i
jakie koszta takiej bezmyślnej działalności urzędników poniósł
skarb państwa, ponieważ sądy na ogół obciążały kosztami
procesu sanepid. Czyli zamiast przeznaczać otrzymywane z budżetu
pieniądze na np. badanie jakości powierza czy też żywności w
supermarketach, sanepid wydawał je na opłaty sądowe. Na jakiej
podstawie?
Przecież instytucja państwowa ma
edukować, a nie karać jak w minionej epoce i w dodatku powoływać
się na paragrafy czasu stalinizmu. Pomimo powszechnego faktu
utrzymywania GIS-u przez społeczeństwo, urząd ten utajnia wyniki
swoich kontroli. Przykładem może być sprawa wędlin, soli i wiele
innych. Jaką więc ma gwarancję społeczeństwo, że w przypadku
szczepień będzie inaczej? Wiadomo, że pomimo utrzymywania
Instytutu Zdrowia Publicznego, to nie ten Instytut, ale maleńki kraj
- Czechy, wykrył skażenie partii szczepionek. Co spowodowało, że
GIS tego nie stwierdził wcześniej?
8. GIS rzekomo na “bieżąco
monitoruje i analizuje wszelkie powikłania". Nie jest to
prawda, ponieważ nie istnieje taki system. System byłby możliwy do
zaakceptowania, gdyby każdy lekarz mógł wpisać do bazy danych
swoje uwagi i sprawdzić po jakimś czasie, czy nie zniknęły.
Obecnie, jak donoszą koledzy z małych miasteczek jedynym dowodem
zgłoszenia, jest nachodzenie pracowników sanepidu straszących
zamknięciem przychodni pod jakimś pretekstem, a dyrekcja np.
koszalińskiego sanepidu robiła to oficjalnie “pouczając izbę
lekarską o możliwych konsekwencjach nadmiaru zgłoszeń.” Poza
tym z samego założenia nie może służba przeznaczona do sprzedaży
szczepionek kontrolować ich powikłań. Jest to tak oczywiste, że
nie wymaga żadnego uzasadnienia.
9. Definicja choroby zakaźnej.
Pan Inspektor celowo wprowadzał posłów i słuchaczy w błąd.
Nadal obowiązuje na świecie definicja podręcznikowa i nikt, na
razie nie myśli o jej zmianie. Trudno, aby lekarz medycyny tego nie
wiedział. Poplątanie referenta jest wyraźnie widoczne w tym
fragmencie. Najpierw twierdzi, że zmiana jest zgodna z obowiązującą
na polu naukowym zarówno w Polsce jak i na świecie, a już w
następnym zdaniu zastrzega się, że została ta definicja
przedyskutowana z ekspertami. Jeżeli jest zgodna z definicją
obowiązującą na świecie to, po co ją dyskutować. Z jakimi
ekspertami?
W następnych wierszach jest tylko i
wyłącznie dalsze zamętnianie problemu w sposób nie licujący z
miejscem prezentacji.
10. Szczepienie osób dorosłych w
przypadku wystąpienia epidemii. Brak podstawowego punktu w
ustawie:, jaka obecnie obowiązuje definicja epidemii. Dawniej był
to po prostu znaczący, czyli co najmniej 50%, wzrost zachorowań na
daną chorobę. Obecnie, kiedy definicja choroby jest zmieniona,
każdy wzrost można uznać za znaczący. Brak prostego systemu w
rodzaju “zegara Balcerowicza” gdzie każdy lekarz mógłby w
czasie rzeczywistym znać skalę problemu. Obecny system, tj.
publikowanie danych przez GUS po roku czy dwu, ma niewielkie
znaczenie dla lekarza. Poza tym podawanie danych w systemie
wojewódzkim czy krajowym zupełnie uniemożliwia wyciąganie
bieżących wniosków.
Tak, więc składane wyjaśnienia przez
zastępcę Głównego Inspektora Sanitarnego p. lek. med. Marka
Posobkiewicza, zamiast cokolwiek wyjaśnić spowodowały jeszcze
większe zamieszanie.
Wnioski: Wystąpienie Inspektora
Marka Posobkiewicza oczywiście mogło być przygotowane przez inną
osobę, ale to nie jest sprawa tego omówienia. Zdziwienie wzbudziło
przyjęcie takiego wystąpienia przez PT Posłów. Trudno sobie
wyobrazić, aby nie dostrzegali tych przeinaczeń i nie rozumieli
konsekwencji takiego postępowania. To znaczy, że albo ich to
zupełnie nie interesowało, ponieważ mieli ważniejsze sprawy na
głowie, albo też sprawa była uzgodniona na innym wyższym
szczeblu i wystąpienie nie miało żadnego znaczenia.
dr Jerzy Jaśkowski
Powyższy tekst powstał po
konsultacjach i uwagach środowiska lekarskiego. większość PT
Kolegów - lekarzy po prostu nie wierzy w jakąkolwiek skuteczność
dyskusji z urzędnikami."
Cała treść wystąpienia z-cy
Głównego Inspektora Sanitarnego Marka Posobkiewicza:
http://idb.nowyekran.pl/post/68461,list-dr-jaskowskiego-byl-dyskutowany-w-sejmie
Na koniec mam jedno pytanie do Ciebie.
I co teraz z tym zrobisz? Nadal pozostaniesz bierny? Czy może jednak
zrobisz ten maleńki wysiłek umysłowy, przeanalizujesz podane
informacje i pomożesz jeszcze bardziej nagłośnić całą ta
sprawę? Czy włożysz ten mały wysiłek i napiszesz list do
prezydenta, by pokazać, że czas mydlenia pustymi frazesami już
dawno minął i czas najwyższy by urzędnicy zrozumieli, że to oni
są dla nas a nie odwrotnie. A skoro tak, to prawo które ustanawiają
powinno o nas dbać, ale z pełnym poszanowaniem nas samych i naszego
zdania na dany temat. Być może już napisałeś list do prezydenta,
jeśli tak to świetnie. Jeśli nie to teraz jest czas najwyższy byś
to zrobił. Tu znajdziesz więcej informacji na ten temat.
P.S. Czy wiesz, że wprowadzając kilka prosty zmian do swojego życia, unikniesz większości szalejących chorób cywilizacyjnych, poprawisz swoje samopoczucie oraz zdrowie by móc cieszyć się nim przez długie lata. Poznaj dwa pierwsze kroki! ZAPISZ SIĘ TERAZ by otrzymać darmowy fragment mojego e-booka pt.: "10 nawyków dla zdrowia, czyli jak cieszyć się dobrym zdrowiem wprowadzając kilka prostych zmian."
Drogi czytelniku, jeżeli podoba Ci się to co przeczytałeś, proszę poleć ten artykuł innym, wciskając poniższy przycisk - „Poleć To"