środa, 1 sierpnia 2012

Jak owce na rzeź! cz. 2

No i stało się. Prezydent pomimo akcji protestacyjnych, apeli ze strony różnych stowarzyszeń i organizacji, podpisał nowelizację ustawy o zapobieganiu chorobom zakaźnym. Wprowadził tym samym w naszym kraju potencjalny terror sanepidu, który od teraz może względem osób przebywających na terenie Polski, niemal wszystko. Jeśli otwierasz szeroko oczy ze zdziwienia i nie wiesz o czym teraz mówię, to proponuję zerknij wpierw na jeden z poprzednich artykułów pt: Drogi Idioto.


W całej tej sprawie jest kilka tematów bardzo mocno zastanawiających. Przede wszystkim zdziwiła mnie jednomyślność posłów i senatorów podczas głosowania w tej sprawie. O ile jeszcze w jakimś minimalnym stopniu mogę zrozumieć wybór posłów w trakcie pierwszego głosowania o tyle całkowicie niezrozumiały jest wybór zarówno senatorów jak i posłów w trakcie drugiego głosowania, kiedy to pojawiły się pierwsze sygnały społecznego nie zadowolenia z proponowanych zmian.


Dość szybko cała ta zadziwiająca jednomyślność się wyjaśniła, ponieważ wystarczy przytoczyć fragmenty wypowiedzi głosujących: „... szczegółów nie znam. Głosując wziąłem pod uwagę rekomendację komisji zdrowia, ale również kolegów z mojego ugrupowania. Dlatego głosowałem za.”, „Jeden z moich klubowych kolegów, zasiadający w sejmowej komisji zdrowia zarekomendował nam głosowanie za ustawą w sprawie szczepień. Nie miałem czasu na wnikliwą analizę, … Dlatego też głosując nad większością ustaw, musimy opierać się na rekomendacjach.” Czyli wniosek nasuwa się prosty, głosują i nie wiedzą jakie prawo ustanawiają. To za co, biorą tak ogromne pieniądze z państwowej kasy?

Jednak najbardziej zadziwiająca jest reakcja mediów. W trakcie całego procesu wprowadzania tej nowelizacji media nabrały całkowicie wody w usta. Tylko gdzie, nie gdzie pojawiała się krótka wzmianka o jakiś „histerycznych ruchach antyszczepionkowych”. Tymczasem krótko po podpisaniu tej ludobójczej nowelizacji, we wszystkich mediach poniósł się taki hałas, że aż dziw bierze. Pytam się tylko, gdzie byliście dziennikarze, gdy ważyły się losy tej nowelizacji? Spaliście? A może nadal wierzycie partyjnym mocodawcą, którzy skutecznie wcisnęli Wam kit, że Was to nie obejmie a poza tym szczepionki są w 100% bezpieczne (w szczególności te wyprodukowane naprędce na w odpowiedzi na zaprojektowaną i wymyśloną pandemię)?

Ok a teraz przyszedł czas na drugą część artykułu Justyny Sochy, w którym padają bardzo ciekawe pytania podważające ogólnie nagłaśnianą odporność zbiorowiskową, dla której osoby nieszczepione są z jednej strony „rzekomym zagrożeniem” a z drugiej „pasożytami” na niej „karmionymi”. Zapraszam do przeczytania drugiej części artykułu pt.: „Odporność zbiorowiskowa cz. II – Uzależnienie od szczepień”

„Zacznijmy od przypomnienia, że konieczność wytworzenia lub podtrzymania zjawiska odporności zbiorowiskowej dla ochrony osób nieszczepionych lub osób podatnych mimo szczepienia ma być głównym argumentem na rzecz stosowania różnych form przymuszania do szczepień. Argumentem tym posługują się środowiska sanitarno-epidemiologiczne, wakcynologiczne jak i wielu fanatycznych zwolenników przymusu szczepień nieswoich dzieci, powołując się nawet na art. 31 ust. 3 Konstytucji RP mówiący o możliwych ograniczeniach w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw.

W części drugiej rozważań na temat epidemiologicznego zjawiska odporności zbiorowiskowej przyjrzyjmy się często pomijanym, negatywnym konsekwencjom masowych szczepień przeciwko infekcjom zaliczanym kiedyś do chorób wieku dziecięcego (odra, świnka, różyczka). Doprowadziły one już teraz do tego, że wiele osób szczepionych w dzieciństwie osób oraz wiele niemowląt pozbawionych przeciwciał matki uzależnione jest od wyszczepialności następnych pokoleń i/lub dodatkowych dawek szczepień, co można nazwać szczepionkową umową pokoleniową, a nawet szczepionkową pułapką.

Krótkie wprowadzenie do odporności zbiorowiskowej. Podobnie jak w pierwszej części tekstu proponuję zaznajomić się z opisem odporności zbiorowiskowej (inaczej gromadnej, zbiorowej, stadnej) wg lek. Izabeli Taczoń, przedstawionym na portalu internetowym Medycyna Praktyczna:

Szczepienia chronią indywidualne osoby przed zachorowaniem. Stosowane masowo w określonej populacji zapobiegają rozprzestrzenianiu się choroby zakaźnej, chroniąc również osoby nieszczepione, a poprzez to zmniejszają liczbę zachorowań w całej grupie. Takie zjawisko zostało opisane w odniesieniu do wielu różnych chorób zakaźnych i jest znane jako odporność gromadna (herd immunity).… Masowe szczepienia stały się podstawą eradykacji poliomyelitis, eliminacji odry, a także do zapobiegania występowania np. zespołu różyczki wrodzonej…

Autorka wspomina również, że po raz pierwszy termin ten został użyty w publikacji z 1923 roku pt. “The spread of bacterial infection. The problem of herd immunity” (1) i bazował na obserwacji eksperymentu przeprowadzonego na zwierzętach laboratoryjnych. Dziś wiemy, że poszczepienna odporność zbiorowiskowa nie naśladuje żadnego naturalnego zjawiska, które mogłoby powstać w skutek naturalnego uodpornienia całych populacji po jakichkolwiek infekcjach. Dlatego też zjawisko to można nazywać wyłącznie eksperymentem, a do tego opartym na wielu optymistycznych założeniach i nieznanych dalekosiężnych skutkach.

Naturalna odporność vs. przeciwciała poszczepienne
Obecny stan wiedzy medycznej dowodzi, że kilkudniowe, naturalne infekcje wirusowe (odra, świnka, różyczka) prowadzą do dożywotniej odporności przeciwko danej chorobie (2). Jednak pierwsze programy masowych i obowiązkowych szczepień dzieci bazowały na założeniu, że zastąpienie nimi naturalnych infekcji również doprowadzi do dożywotniego uodpornienia po jednorazowym szczepieniu w dzieciństwie. To założenie okazało się błędne, a dzisiejsza wiedza pokazuje, że nawet dwie dawki szczepień (np. MMR) nie wywołują trwałego uodpornienia w postaci odpowiednio wysokiego poziomu poszczepiennych przeciwciał u pewnego procenta szczepionych. Poniżej przedstawiam kilka wyników badań na ten temat.

Opublikowane przez amerykańską agencję CDC wyniki badań (3, 4) pokazują procentowy udział osób nieposiadających przeciwciał przeciwko różyczce (10%) lub śwince (5%) i procentowy udział osób posiadających najniższe wykrywane poziomy przeciwciał (46%) przeciwko różyczce lub śwince (16%) 12 lat od drugiej dawki szczepienia MMR . Prof. dr hab. med. Jacek Wysocki przedstawił na łamach Medycyny Praktycznej (5) dane na temat miana przeciwciał odrowych u osób szczepionych dwoma dawkami: u 2-8% szczepionych nie występuje serokonwersja po szczepieniu, a u kolejnych ok. 9% poziom przeciwciał zanika w ciągu kilku lat do poziomu uznawanego za podatność na infekcję wirusem odry.

Wysoka wyszczepialność dzieci w długim okresie prowadzi nieuchronnie do zmniejszania ilości wirusów chorób wieku dziecięcego w środowisku. To zjawisko, będące podstawą odporności zbiorowiskowej, powoduje jednocześnie eliminację styczności z wirusami i eliminację bezobjawowych reinfekcji. Brak naturalnych infekcji lub reinfekcji prowadzi do nowego zjawiska podatności wśród osób dorosłych lub niemowląt na choroby wieku dziecięcego. Dotyczy to osób, które nie wytworzyły przeciwciał, a także osób, u których wytworzone przeciwciała zanikają. Ponadto bez reinfekcji zmniejsza się też skuteczność biernego uodpornienia niemowląt przeciwciałami matek przekazywanymi przez łożysko i karmienie piersią.

Zanikanie tego mechanizmu ochronnego występuje zarówno wśród kobiet, które przeszły naturalne infekcje wirusowe w dzieciństwie (wolniejszy zanik) jak i wśród kobiet szczepionych (szybszy zanik). Dodam, że w okresie przed wprowadzeniem masowych szczepień zachorowalność niemowląt na którąkolwiek z wirusowych chorób wieku dziecięcego była znikoma mimo powszechności tych infekcji wśród dzieci i młodzieży. Niemowlęta były chronione przez bierne uodpornienie przeciwciałami matek, co było przyczyną, dla której szczepienia przeciwko odrze, śwince i różyczce wprowadzono na 13-14 miesiąc życia dziecka.

Szczególnym przypadkiem zależności są masowe szczepienie przeciwko ospie wietrznej zwiększające dodatkowo potrzebę szczepień przeciwko półpaścowi u dorosłych. W wielu krajach (np. w Wielkiej Brytanii (6)) zrezygnowano z masowych szczepień ponieważ automatycznie zwiększają one zachorowalność na półpasiec wśród dorosłych (kontakt z dziećmi chorującymi na ospę wietrzną zmniejsza prawdopodobieństwo wystąpienia półpaśca u dorosłych).

W całej koncepcji poszczepiennego uodpornienia i ogólnej wiedzy na temat odporności na choroby jest nadal wiele znaków zapytania np.:
  • Nieznane są efekty rozważanych następnych dawek szczepień (MMR).
  • Poziom poszczepiennych przeciwciał uznany za ochronny nie jest gwarancją ochrony przed chorobą, co przyznają immunolodzy (2).
  • Oprócz odpowiedniego miana przeciwciał istotna jest ich mało poznana funkcjonalność, odporność komórkowa i wiele innych aspektów odporności.
  • Nieznany jest wpływ długofalowego braku styczności z zarazkami na indywidualne uodpornienie osób, które przeszły naturalne infekcje.


Wymiana korzystna czy niekorzystna?
Porównując okresy przed i po wprowadzeniu masowych i obowiązkowych szczepień dzieci preparatami MMR można stwierdzić, że:

a) społeczeństwom “odbiera się” bierne uodpornienie przeciwciałami matek i prawie stuprocentowe prawdopodobieństwo dożywotniego uodpornienia przez naturalne infekcje przy minimalnym ryzyku powikłań zależnym głównie od odpowiedniej pielęgnacji dziecka przed i w czasie danej infekcji jak i opcje szczepienia pojedynczego w razie potrzeby (np. różyczka), i

b) przymusza się do zaniku biernego uodpornienia niemowląt i do mniej trwałego poszczepiennego uodpornienia, wraz z możliwymi powikłaniami poszczepiennymi już w drugim roku życia przy prawdopodobieństwie wysoce ryzykownej w wieku dorosłym infekcji zależnym od wyszczepialności następnych pokoleń dzieci i następnych/wcześniejszych dawek szczepionek MMR.

Taka odgórnie wprowadzona “wymiana” zaszła do tej pory w Polsce tylko w stosunku do wirusa odry, a naturalne uodpornienie na świnkę czy różyczkę jest w Polsce nadal możliwe ponieważ szczepienia przeciwko śwince i różyczce u dwuletnich dzieci stały się obowiązkowe, refundowane i przez to powszechnie stosowane dopiero od 2004 roku.

Kluczowe pytania dotyczące argumentu o ochronie szczepionych i podatnych osób
Argument na rzecz legitymizacji przymusu szczepień dzieci dla ochrony podatnych i szczepionych w dzieciństwie dorosłych wyrwany jest z kontekstu i wymaga uzupełnienia o bardzo istotne aspekty (najczęściej jako możliwe komplikacje u takich osób u takich osób przytacza się utratę płodności u mężczyzn po przejściu infekcji wirusem świnki lub zespół różyczki wrodzonej u dzieci kobiet przechodzących różyczkę w pierwszych tygodniach ciąży). Aspekty te przedstawiam poniżej w formie pytań:

Czy idea zmniejszenia prawdopodobieństwa komplikacji chorób wieku dziecięcego wśród szczepionych i podatnych dorosłych może unieważniać podstawowe standardy etyczno-medyczne stosowane w Polsce, czyli prawa rodzica/opiekuna to świadomej zgody na każdy ryzykowny zabieg medyczny dziecka i zasadę indywidualnego bilansu korzyści i ryzyka każdego zabiegu medycznego?

Czy środowiska wakcynologiczne i sanitarno-epidemiologiczne mają moralne prawo przymuszać do szczepień dzieci w imię solidarności z osobami podatnymi na zachorowanie mimo szczepień, skoro ta sztuczna idea solidarności kończy się w momencie wystąpienia powikłania poszczepiennego u szczepionego dziecka? W Polsce nie ma programu kompensującego wystąpienie powikłań poszczepiennych, natomiast rodzice lub opiekunowie są przymuszani do szczepienia groźbą kary finansowej lub inne środki przymusu np. straszenie odebraniem praw rodzicielskich. Według opinii zamieszczonej na portalu Medycyna Praktyczna odpowiedzialność za skutki niepożądanego odczynu poszczepiennego przy prawidłowo podanej obowiązkowej szczepionce ponosi Skarb Państwa. Zauważmy, że obowiązek udowodnienia związku przyczynowo-skutkowego spoczywa na rodzicach poszkodowanego dziecka, co przy braku metod do jednoznacznego rozróżnienia związku czasowego od przyczynowo-skutkowego praktycznie uniemożliwia skuteczną egzekucję odpowiedzialności za powikłania poszczepienne.

Czy dorośli, którzy są podatni na zachorowanie mimo szczepień w dzieciństwie mają moralne prawo domagania się szczepienia nieswoich dzieci, skoro: a) osoby te z reguły nie biorą udziału w odporności zbiorowiskowej i nie poddają samych siebie dostępnym szczepieniom dla dorosłych, b) wielu z nich kwestionuje potrzebę ochrony siebie czy też swoich dzieci, rezygnując ze szczepień zalecanych (np. przeciwgrypowych, przeciwko meningokokom, itd.), c) wiele kobiet naraża swoje dzieci na utratę zdrowia już w okresie płodowym poprzez palenie w ciąży, picie alkoholu w ciąży (GIS bije na alarm: kobiety w ciąży piją i palą), otyłość czy też rezygnację z karmienia piersią i wiele innych zaniedbań, d) dzisiejsi młodzi mężczyźni nie dbają o swoją płodność – statystyki o paleniu papierosów, spożywaniu alkoholu czy używania dopalaczy dowodzą powszechności zaniedbań zdrowia w tej grupie społecznej.

Medyczne i społeczne konsekwencje masowych szczepień MMR dzieci
Wysokie prawdopodobieństwo wystąpienia podatności na wirusową chorobę wieku dziecięcego w wieku dorosłym to kolejny istotny element indywidualnego bilansu korzyści i ryzyka szczepień dziecka. Konsekwencją przesunięcia podatności na zachorowanie na odrę, świnkę, różyczkę na wiek dorosły lub niemowlęcy jest uzależnienie od wysokiej wyszczepialności następnych pokoleń. Jednak nawet spełnienie tego warunku nie gwarantuje skutecznego zapobiegania rozprzestrzenianiu się wirusów odry, różyczki czy świnki w przyszłości i zapewnienia podatnym na zachorowanie dorosłym i niemowlętom braku styczności z tymi wirusami. Ten efekt uboczny nie jest nawet brany pod uwagę przez większość rodziców, ponieważ personel medyczny przemilcza ten aspekt.

Można nawet dojść do wniosku, że nieświadomość podatności na zachorowanie np. na odrę, świnkę czy różyczkę w wieku dorosłym jest celowo podtrzymywana przez środowiska sanitarno-epidemiologiczne, czego przykładem są np. medialne alarmy o ryzyku infekcji wirusem odry przy okazji Euro 2012 skierowane jedynie do nieszczepionych, a nie do wielu szczepionych i potencjalnie podatnych kibiców piłki nożnej. Przypuszczalnie, polskie społeczeństwo opowiedziałoby się przeciw masowym i obowiązkowym szczepieniom dzieci szczepionką MMR w drugim roku życia i wynikającej z tego szczepionkowej umowy pokoleniowej, gdyby konsekwencje tego zjawiska zostały rzetelnie i otwarcie przedstawione. Pamiętajmy, że nawet bez tego większość polskich rodziców nie korzystała dobrowolnie z dostępnych szczepionek MMR, dopóki nie zostały one wpisane na listę szczepień obowiązkowych (i przez to refundowanych).

Szacując oficjalny bilans korzyści i ryzyka przed rozpoczęciem masowych szczepień, eksperci prawdopodobnie nie uwzględnili możliwości przeniesienia podatności na choroby wieku dziecięcego na dorosłych i niemowlęta. Natomiast obecnie, środowiska wakcynologiczne i sanitarno-epidemiologiczne przytaczają często argument o konieczności ochrony osób podatnych mimo szczepień. Odporność zbiorowiskową promuje się jako najwyższe dobro społeczne, jakie ma być osiągane nawet za cenę eliminacji podstawowych standardów etyczno-medycznych tj. prawa rodzica/opiekuna do odmowy ryzykownego zabiegu medycznego dziecka oraz zasady zindywidualizowanego bilansu korzyści i ryzyka każdego zabiegu medycznego. Mamy zatem sytuację, w której różne formy przymuszania do kontynuacji szczepionkowej umowy pokoleniowej stały się jedynym oficjalnym „wyjściem” z pułapki szczepionkowej.

Czas pokaże, czy ta strategia nie spowoduje jeszcze większej utraty zaufania do całego programu i systemu szczepień.

Justyna Socha"

Źródło artykułu:  NowaDebata.pl

Teraz, gdy nowelizacja stała się faktem, tytuł tego artykułu nabiera rzeczywistego znaczenia. Choć łatwo popaść w ramiona mrocznej wizji, kolejnej sztucznie nadmuchanej pandemii i efektu w postaci powszechnego, przymusowego szczepienia całego narodu, trzeba nadal trzymać głowę do góry i wierzyć, że w porę na czas opamiętają się ci, którzy mają na to wpływ. A co pozostaje każdemu z nas? Chyba jedyną sensowną radą jaka pozostaje jest zastosowanie w praktyce, wyżej zaprezentowanej sentencji, której autorem jest Mahatma Gandhi.
P.S. Czy wiesz, że wprowadzając kilka prosty zmian do swojego życia, unikniesz większości szalejących chorób cywilizacyjnych, poprawisz swoje samopoczucie oraz zdrowie by móc cieszyć się nim przez długie lata. Poznaj dwa pierwsze kroki!  ZAPISZ SIĘ TERAZ by otrzymać darmowy fragment mojego e-booka pt.: "10 nawyków dla zdrowia, czyli jak cieszyć się dobrym zdrowiem wprowadzając kilka prostych zmian."
Imię:                                                                    
Adres email:                                                         
                                                                                    

Drogi czytelniku, jeżeli podoba Ci się to co przeczytałeś, proszę poleć ten artykuł innym, wciskając poniższy przycisk - „Poleć To"
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...