źródło zdjęcia: http://tinyurl.com/nieszczepione-sa-zdrowsze |
Na szczęście istnieje internet, dzięki któremu jest możliwość
obiegu niewygodnych informacji, dzięki którym jesteśmy w stanie
wyswobodzić się z mentalnego reżimu jaki „zaszczepiany” jest
do naszej świadomości przez koncerny oraz media mainstreamowe,
żyjące między innymi ze środków przeznaczanych przez tych
pierwszych na reklamę. W tytule tego tekstu wspomniałem o dowodzie
ostatecznym. Pytanie brzmi dowodzie na co? I znów zamiast sugerować
czego poniższa treść będzie dowodziła, interpretację pozostawię
Tobie drogi czytelniku.
Parokrotnie
wspominałem w tym co piszę, że od dłuższego czasu przestałem
korzystać z informacji przekazywanych przez media głównego nurtu.
Natomiast wszystko to czego chcę się dowiedzieć sam szukam w
internecie a następnie staram się to weryfikować zanim przyjmę do
wiadomości. Właśnie dlatego od czasu do czasu zaglądam również
na stronę wolnemedia.pl. Jest to portal który sprzeciwia się
cenzurze, tendencyjnym komentarzom dziennikarskim towarzyszącym
newsom, tematom tabu, propagandzie i dezinformacji, jak sami o sobie
piszą. Nie podlizują się też żadnym politykom, władzy,
kościołom, koncernom, wszelkim organizacjom i innym źródłom
nacisku. Uważają, że społeczeństwo ma prawo znać prawdę o
świecie i nie powinno być „chronione” przed niewygodnymi,
niepoprawnymi politycznie, obyczajowo lub społecznie informacjami.
Ostatnio od znajomej dostałem link do filmu „Nieszczepione dzieci są zdrowsze”, który można znaleźć na YouTube, a w który to jest wywiadem przeprowadzonym z Angeliką Kögel-Schauz. I gdy niemal jednocześnie trafiłem na artykuł Marii Sobolewskiej na wolnychmediach.pl opowiadający o tym filmie, postanowiłem go obejrzeć i napisać na jego temat. Najpierw może kilka słów wstępu. Instytut Roberta Kocha bardzo dokładnie (w moim rozumieniu jest to niemiecki odpowiednik naszego NFZu), rzetelnie i z zachowaniem wszelkich wymogów dotyczących badań statystycznych i naukowych przebadał w Niemczech reprezentatywną grupę 18 tysięcy dzieci i młodzieży.
W ramach tych badań uzyskano 1500 danych na temat każdego dziecka, dzięki czemu uzyskano obiektywny obraz stanu ich zdrowia. W ramach tych badań została objęta również tematyka szczepień, jednakże oficjalnie wyniki nie brały pod uwagę powiązań między zdrowiem dzieci a szczepieniami. Dotychczas nigdy nie udostępniano nieprzetworzonych danych, ale tym razem umożliwiono ich zakup za 90 euro. Kupiła je właśnie Angelika Kögel-Schauz, która jest informatykiem i sama dokonała obliczeń oraz porównania stanu zdrowia dzieci szczepionych i nieszczepionych. Zanim przejdę do moich spostrzeżeń na ten temat, pozwolę sobie zaprosić wszystkich do samodzielnego obejrzenia tego filmu
Myślę,
że bez sensu jest powtarzać informacje zawarte w filmie. Moim
skromnym zdaniem nie można już w tej kwestii nic dodać ani nic
ująć. Oczywiście zdaję sobie w pełni sprawę, że i tak podniosą
się głosy i zarzuty że wyniki badań Angeliki Kögel-Schauz są
ich zdaniem nie miarodajne. Ale jeśli tak to pozwolę się zapytać
– co się musi jeszcze wydarzyć by wreszcie ludzie przejrzeli na
oczy i zaczęli samodzielnie myśleć, sprawdzać, zastanawiać się
i co najważniejsze brać odpowiedzialność za swoje życie i
zdrowie we własne ręce. Powiem teraz przewrotnie, że być może
trochę szkoda że nie doszło do masowych szczepień zakończonych
masowym umieraniem szczepionych ludzi, bo gdyby do tego doszło to
może w końcu ludzie by się ruszyli i zrobili porządek z
koncernami odpowiedzialnymi za powolne przerabianie nas i co
ważniejsze naszych dzieci w jednostki nabywające leki.
W
świetle informacji z powyższego filmu łatwo zrozumieć, dlaczego
znaczna większość dzieci ciągle choruje, łapie przeziębienia,
ma alergie, ma problemy z kręgosłupem, podczas gdy dzieci
niezaszczepione swobodnie się rozwijają i są po prostu zdrowe.
Jedyne co mi trudno zrozumieć to fakt, że rodzice dzieci
szczepionych często tak bardzo są skłonni bronić interesów
koncernów szczepionkowych, które w końcu przecież trują ich
własne dzieci. Jedyne rozsądne wyjaśnienie jakie znajduję na
wytłumaczenie tego zjawiska to fakt, że choć uważamy się za w
pełni logiczne istoty, tak naprawdę logicznie (choć w przypadku
szczepień często jest to irracjonalne) staramy się udowodnić
słuszność naszych emocjonalnych poczynań.
To
co mnie osobiście najbardziej irytuje, to fakt, że pomimo iż
żyjemy w wolnym, cywilizowanym kraju, w którym zgodnie z
konstytucją wszyscy jesteśmy wolni, w kwestii szczepień jesteśmy
całkowicie ubezwłasnowolnieni. Pozwólcie, że wyjaśnię to z
pomocą zasłyszanej kiedyś takiej o to historii. Podczas poważnej
rozmowy w sanepidzie ojciec nie szczepionego dziecka, bombardowany
jest przez panie tam pracujące argumentami. Jeden z nich (dość
często powielany) brzmi mniej więcej tak: a co jeśli dziecko zachoruje na chorobę na którą mogło zostać zaszczepione i coś
się jemu stanie? Kto wtedy weźmie za to odpowiedzialność?
Odpowiedź ojca dziecka jest jednoznaczna: ja wezmę tą
odpowiedzialność. Jednakże zadał on odwrócone pytanie z
powrotem: a co jeśli dziecku po szczepieniu coś się stanie i
poważnie zachoruje? Kto wtedy weźmie za to odpowiedzialność?
Odpowiedź jaką usłyszał brzmiała mniej więcej tak: no jak to
kto? Przecież to pan jest ojcem dziecka.
Powyższa
historia niemal do złudzenia przypomina niedawną aferę ze świńska
grypą w tle, kiedy to starano się przekonać do zakupu szczepionek,
jednocześnie zwalając całą odpowiedzialność za ich podanie na
państwo. I tylko dzięki rozsądkowi ówczesnej minister zdrowia
udało się naszemu państwu nie wtopić grubych miliardów złotych
w świński szczepionkowy bajzel, który śmierdział z daleka niczym
najgorszej jakości chlew. Udało się nam nie wtopić i to
podwójnie, ponieważ raz byśmy zapłacili ciężkie pieniądze za
same szczepionki a drugi raz albo poszły by pieniądze na
odszkodowania dla zaszczepionych albo tak jak się to stało w innych
krajach europy, poszły by ogromne pieniądze na utylizację tego
szczepionkowego świństwa. Bo przecież wylanie tego do kanalizacji
grozi poważnym skażeniem środowiska. Za to dla naszego organizmu jest zupełnie bezpieczne!
Tak
więc szczepienia są obowiązkowe, unikać ich nie można ale bez
względu na to czy szczepienie się odbędzie czy nie cała
odpowiedzialność spada na rodziców. Pytam się więc jaka to
wolność skoro nie daje się rodzicom dokonać samodzielnego wyboru
a ewentualne konsekwencje, niejednokrotnie ciągnące się do końca
życia spadają na rodziców? Jaka to wolność? Bo przecież
szczepienie jest zabiegiem medycznym i jednocześnie naruszeniem
ciała, czyli naruszeniem nietykalności cielesnej. I aby lekarz nie
został pociągnięty do odpowiedzialności karnej w przypadku
jakichkolwiek komplikacji zdrowotnych, pacjent musi wyrazić
skuteczną zgodę na szczepienie. W takiej sytuacji na lekarzu ciąży
obowiązek poinformowania pacjenta bardzo dokładnie i szczegółowo
o wszelkich za i przeciw, w tym również o możliwych skutkach
ubocznych, włącznie z tymi rzadko występującymi. A na koniec
powinien się jeszcze upewnić się, że pacjent dobrze zrozumiał
przekazane jemu informacje. Jednakże cały problem tkwi w tym, że
lekarzowi nie płaci się za czas poświęcony na wyjaśnienia,
natomiast płaci się premię za skuteczne doprowadzenie do
zaszczepienia. Jeśli dobrze poinformowany pacjent odmówił by
szczepienia, wtedy lekarz nie dostałby ani grosza.
Ale
czego tu się dziwić, że tak funkcjonuje cały ten system, skoro w
Rzeczpospolitej (numer z 29.12.2011 roku) w artykule Magdaleny
Lemańskiej pt: „Histeria na zamówienie firm”, możemy
przeczytać: „Danych
na temat, ile firmy farmaceutyczne wydają obecnie na działania
lobbingowe, nie ma. Tygodnik „Wprost” podawał sześć lat temu,
że według raportu amerykańskiego farmakologa Josepha DiMasi te
wydatki sięgały 2
miliardów złotych.
Zdaniem ekspertów ta kwota raczej się nie zmniejszyła. Nikt nie
chce mówić oficjalnie, w jakiej ilości, jak i dokąd trafiają te
pieniądze. … Agencje PR mogą również na zlecenie producenta np.
pokazać dane, że leczenie pacjenta nawet drogimi lekami i tak jest
w konsekwencji mniej kosztowne niż zaniechanie leczenia tym
środkiem. A nieoficjalnie może się zdarzyć, że są robione różne
rzeczy. .. Różne
rzeczy to naciski na środowisko dziennikarzy. Chodzi o to, by
przedstawić problem firm wynikające np. ze spadku sprzedaży jako
potencjalną stratę pacjentów.”
I
właśnie takie zachowania od jakiegoś czasu obserwuję. Gdy
wyszczepialność dzieci zaczęła spadać momentalnie prawie we
wszystkich gazetach (bo czasopismami ciężko je nazwać, jak co
druga strona to reklama jakiegoś produktu firmy farmaceutycznej a
znaczna część tekstów pisana jest w pełni na zamówienie firm
reklamujących tam produkty) zaczynają się pojawiać zajawki o tym
jakie to szczepienia są bezpieczne a wręcz zbawienne a jednocześnie
ile to ogromnych zagrożeń, wirusów i bakterii czyha na nasze
pociechy. Dlatego właśnie staram się stwarzać przeciw wagę dla
nachalnych peonów wychwalających szczepienie i pragnę informować
innych o tym by mieli możliwość i szansę zacząć samodzielnie
myśleć. I co najważniejsze, by wreszcie dano nam wszystkim
możliwość samodzielnego podejmowania decyzji i brania
odpowiedzialności za nie. Tym bardziej gdy mamy możliwość
zapoznania się z takimi informacjami jak te w powyższym filmie,
które jak dla mnie stanowią ostateczny dowód słuszności moich
decyzji.
Na koniec podam jeszcze informację, w posiadanie której wszedłem dzięki stowarzyszeniu StopNOP. „W niektórych przychodniach rodzicom podsuwane są do podpisania oświadczenia (jego wzór można znaleźć na stronie mojego bloga Facebooku), że OTRZYMALI PEŁNE INFORMACJE dotyczące szczepień. Czy to możliwe, że lekarz w ciągu wizyty wyjaśni WYCZERPUJĄCO i ZROZUMIALE korzyści i zagrożenia płynące z przechorowania wszystkich chorób, przeciwko którym ma być zaszczepione dziecko, w stosunku do korzyści i zagrożeń płynących ze szczepień pojedynczo i łącznie, w perspektywie indywidualnej i ogólnospołecznej. Podpisanie tego (lub innych oświadczeń) przyśpiesza przekazanie sprawy do sanepidu. NIE PODPISUJ!”
Wygląda
na to, że skoro coraz więcej ludzi zaczyna myśleć - wymyślili
kolejne sidła do łapania myślących inaczej.
P.S. Dla wszystkich, których interesuje temat profilaktyki zdrowia przygotowałem prezent. Każda osoba, która polubi tego bloga i zapisze się na listę, korzystając z poniższego formularza, otrzyma w najbliższych dniach darmowy fragment mojego e-booka pt.: "10 nawyków dla zdrowia, czyli jak cieszyć się dobrym zdrowiem zmieniając kilka prostych rzeczy."
Drogi czytelniku, jeżeli podoba Ci się to co przeczytałeś, proszę poleć ten artykuł innym, wciskając poniższy przycisk - „Poleć To"
Sporo racji w tym artykule. Jako rodzic, dałam się wmanewrować w szczepienia podstawowe, natomiast odmówiłam kategorycznie wszystkich innych szczepień - na pneumokoki, wietrzną ospę, i parę innych proponowanych... Teraz z moim synem chodzę na akupunkturę i jedna seria 9 zabiegów utrzymuje jego system odpornościowy w pełnym zdrowiu, a o alergiach od zeszłego roku dzięki temu zapomniał. Pozdrawiam autora:)
OdpowiedzUsuńWartościowy artykuł
Bardzo dziękuję Pani Katarzyno za ten jak i wszystkie na eioba.pl komentarze. Cieszę się że jeszcze istnieją takie możliwości jak akupunktura, z której korzysta Pani syn - dzięki temu może zdrowo funkcjonować. Ale nasuwa się pytanie czy było by konieczne inwestowanie swojego czasu i wydawanie pieniędzy na (skądinąd pożyteczną) akupunkturę gdy można było uniknąć trujących szczepień?
UsuńSerdecznie pozdrawiam Pani Katarzyno.
Trzeba jednak pamiętać, że ludzie, którzy nie szczepią, to świadomi rodzice, tacy, którzy dbają przede wszystkim o DIETĘ dziecka. Średnia spożycia cukru wśród kolegów mojego syna jest zatrważająca. CUkierki, batony, chipsy, napoje, pseudo-soki - i to wszystko w większości do kupienia w SZKOLE i przez RODZICÓW - dzieci więc nie obawiają się, nie podejrzewają nic, bo obu "instytucjom'" ufają. Czy jeśli te dzieci byłyby nie szczepione, byłyby okazem zdrowia? Wątpię. A to tylko cukier. Do tego sól, brak aktywności fizycznej - to obraz dzieciaka z normalnej, statystycznej rodziny w Polsce.
OdpowiedzUsuńZgadzam się w pełni z tym, że rodzice nieszczepiący swoich dzieci z reguły są bardziej świadomi i lepiej dbają dietę swoich pociech (i w niczym nie umniejszam rodzicom szczepiącym). Niekontrolowane faszerowanie białym cukrem na pewno się przyczynia do osłabienia odporności. Więcej przeczytać o białej śmierci można tutaj: http://zdrowieikondycja.blogspot.com/2012/03/totalnie-sodkie-szalenstwo.html
UsuńJednakże bez względu na dietę uważam, że i tak dzieci nieszczepione mają wyższy poziom odporności a choćby z powodu braku zanieczyszczania ich organizmów adjuwantami na bazie aluminium czy rtęci. Wszystkie tego typu dodatki w sposób bezpośredni (wbrew temu, co mówią lekarze i większość mediów) mają wpływ na stan zdrowia i odporności.
Jeśli jesz ryby morskie bo dbasz o dietę i kwasy omega to myślisz o tym, że wprowadzasz w swój organizm związki rtęci skumulowane w ciele tych ryb. Jeśli nie to powinieneś zacząć zwłaszcza że jest ich więcej niż w szczepionce. Jeśli jesz ryż powinieneś wiedzieć że wprowadzasz do swojego organizmu związki kadmu. Jeśli pijesz herbatę to wprowadzasz do swojego organizmu związki glinu (aluminium). Należy pamiętać o tym, że człowiek w dzisiejszych czasach nie mieszka na samotnej wyspie lecz w środowisku które na niego działa w sposób niekoniecznie pozytywny.
UsuńDziękuję za komentarz, jednakże trochę trudno jest mi zdecydować, jaki cel przyświeca Twojemu komentarzowi. W ramach odpowiedzi powiem, że owszem dbam o spożycie kwasów tłuszczowych omega-3, jednakże ze względu na wspomnianą przez Ciebie rtęć w rybach robię to z pomocą sprawdzonego preparatu Omega-3 Complex, produkowanego z ryb łowionych w zimnych wodach Atlantyku, który kupuję sprawdzonej przez siebie firmie, jaką jest w NUTRILITE.
UsuńPrzyznam się, że o kadmie w ryżu nie wiedziałem - dziękuję za informację. Natomiast jakoś tak się składa, że nazbyt często go nie jadam - wolę cieciorkę, soczewicę i inne ziarna.
Natomiast odnośnie herbaty - jest to częściowa prawda, ponieważ glin w herbacie występuje w formie nie przyswajalnej przez nasz organizm - a przynajmniej do czasu, gdy zostanie potraktowany przez jakiś kwas (np. sok z cytryny) i dlatego, wiedząc o tym nigdy nie pijam, ani ja ani nikt w mojej rodzinie herbaty z jakimkolwiek kwaśnym dodatkiem. Za to bardzo dużo pijemy czystej wody.